2019-03-12

Na tle grudniowych i styczniowych skoków indeksów luty można uznać za miesiąc nudy. Ale tylko w tej perspektywie, wszak na rynkach i w gospodarkach działo się sporo. W USA dobiegł końca okres publikacji wyników spółek za ostatni kwartał 2018. W większości lądowały w okolicach oczekiwań analityków, a zaprezentowane w sprawozdaniach prognozy zysków są ostrożne, ale na pewno nie negatywne. To w połączeniu z dobrymi wieściami z frontu amerykańsko-chińskiej wojny handlowej pozwoliło zyskać indeksom S&P500 oraz NASDAQ ok. 3 proc. Od wigilijnego dołka urosły o ok. 20 proc. Co znamienne, w całym tym okresie Amerykanie umarzali swoje udziały w tamtejszych funduszach inwestycyjnych.

Powiało optymizmem

Optymistyczne doniesienia z rozmów oficjeli dwóch największych gospodarek świata dowodzą, że mają oni świadomość szkód, które nie tylko może, ale już przynosi ich konflikt. Stany odsunęły w czasie podniesienie ceł, a Chiny są bardziej otwarte na przyjęcie amerykańskich inwestycji bezpośrednich i gotowe wdrażać zachodnie standardy działalności biznesowej. Jednocześnie chińskie władze zaniepokojone spadającą dynamiką PKB odpalają cały arsenał działań wspierających (obniżki podatków, wzrost akcji kredytowej dla małych spółek, projekty infrastrukturalne). Póki co nie przełożyło się to na wzrosty na giełdach rynków wschodzących ogółem, ale trzeba pamiętać o wcześniejszym bardzo dobrym dla nich styczniu.

Nie będziemy gorsi

Polskie władze również przedstawiły swój pakiet stymulacji gospodarczej: rozszerzenie programu Rodzina 500+, trzynasta emerytura, obniżka PIT dla rozpoczynających życie zawodowe, wsparcie transportu lokalnego. Może to złagodzić skutki spowolnienia w Niemczech (naszego głównego partnera handlowego) i pomóc utrzymać PKB powyżej 4 proc. w najbliższych latach. Oczywiście wszystkie te przedsięwzięcia wymagają dodatkowego finansowania, czyli wzrostu zadłużenia Skarbu Państwa, a im więcej długu posiadamy, tym wyższego oprocentowania oczekują nabywcy polskich obligacji. Stąd skok rentowności 10-latek po ogłoszeniu rządowych planów. Wzrost rentowności oznacza spadek cen papierów będących już w obrocie, co oczywiście nie pozostało bez negatywnego wpływu na stopy zwrotu z funduszy obligacji, zwłaszcza długoterminowych.

Jeden zero dla banków

Luty na warszawskiej GPW należał do najmniejszych – sWIG80 wzrósł prawie o 5 proc. kontynuując dobrą tegoroczną passę. Na drugim krańcu rankingu znalazł się WIG20 (minus 2 proc.) przygnieciony słabymi wynikami spółek energetycznych, które okazały się niższe od i tak niskich oczekiwań. Ostatnie zamieszanie regulacyjne związane z cenami energii utwierdziło inwestorów, że prognozowanie wyników w tym sektorze jest bardzo trudne, co nie wspiera popytu na jego akcje. Szczęśliwie nastrój w segmencie dużych spółek poprawiają banki, które zaprezentowały bardzo dobre wyniki.

Co przed nami?

Po dwóch miesiącach wspinaczki rynki akcyjne mogą potrzebować chwili wytchnienia, jednak w nieco dłuższej perspektywie pomagać będą działania banków centralnych i rządów, które póki co mają jeszcze przestrzeń do gospodarczej stymulacji. Z kolei w horyzoncie kilkuletnim i dłuższym sprawdzi się to, co zawsze – zestaw różnych klas aktywów w proporcjach właściwych do indywidualnych finansowych i psychicznych możliwości każdego inwestora.