Stopa zastąpienia
Pod tą nazwą kryje się stosunek emerytury do ostatniej pensji. W Polsce wynosi ona teraz niecałe 50 proc., co oznacza, że emeryci dostają z ZUS mniej więcej połowę tego, co zarabiali. Za 30-40 lat stopa zastąpienia nie będzie jednak wyższa niż 30 proc. To szacunki samego ZUS publikowane w mediach, wyliczenia naukowców, a także instytucji unijnych. Jeżeli ktoś zarabia 10 tys. zł, na emeryturze będzie miał 3 tys. Jeżeli zarabiał 5 tys. zł, dostanie od ZUS 1,5 tys. zł i tak dalej.
A to i tak optymistyczne szacunki. Demografia jest bowiem bezlitosna i jeżeli dziś osób pracujących, a więc odprowadzających składki, jest czterokrotnie więcej niż Polaków w tak zwanym wieku poprodukcyjnym, to w 2060 r. emerytów będzie niemal tyle samo co pracujących – odpowiednio 11,5 mln osób i 15 mln osób. To szacunki samego ZUS, zawarte w „Prognozie wpływów i wydatków Funduszu Emerytalnego do 2060 r.”
Nie trzeba być ekonomistą, żeby na podstawie szacunków demograficznych dojść do wniosku, że system emerytalny, który działa dziś (choć „działa” to słowo na wyrost, bo każdego roku budżet państwa musi do ZUS dopłacać), za 40 lat przestanie się spinać. I tu dochodzimy do drugiego argumentu, którym jest…
Niestabilność systemu emerytalnego
Nie mamy żadnej pewności, że system, do którego przystąpiliśmy teraz, będzie działał tak samo za kilkadziesiąt, czy nawet kilkanaście lat.
Tylko w ciągu pięciu lat (2011-2016) aż cztery razy (!), wprowadzano zmiany w emeryturach. Najpierw, w 2011 r., ograniczając wartość składki przekazywanej do otwartych funduszy emerytalnych (OFE), następnie w 2014 r. przerzucając połowę oszczędności zgromadzonych w OFE, do ZUS i zmieniając zasady działania indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). Z kolei w 2016 r. ogłoszono zapowiedź ostatecznego przekształcenia OFE w fundusze inwestycyjne i oparcia II filaru systemu emerytalnego na pracowniczych i indywidualnych planach kapitałowych organizowanych przez pracodawców.
Trzy zmiany plus jedna zapowiedź w zaledwie pięć lat. Możemy być pewni, że system będzie się jeszcze zmieniał i to wielokrotnie. Dlatego tak ważne jest to, co zaoszczędzimy sami. Zwłaszcza, że…
Pieniądze leżą na ulicy
Oszczędzając w indywidulanym koncie zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) przez 20 lat możemy dostać od państwa ponad 21 tys. zł w prezencie.
Jak? IKZE to „czapka”, którą nakładamy na przykład na fundusze inwestycyjne. Każdego roku do funduszy, które mamy w IKZE, możemy wpłacić określoną kwotę. W 2016 r. jest to 4866 zł. Limit wpłat na IKZE publikuje na swojej stronie internetowej Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Kwotę wpłaconą do IKZE każdego roku odliczamy od podstawy opodatkowania podatkiem dochodowym. To znaczy, że jeżeli płacimy 32 proc. PIT, 32 proc. kwoty wpłaconej na IKZE zostanie nam w kieszeni przy rozliczeniu z fiskusem. Przyjmując uproszczone założenie, że każdego roku wpłacamy na IKZE 4866 zł (w rzeczywistości limit ten z roku na rok rośnie) przez 20 lat, odłożymy ponad 97 tys. zł. 32 proc. z 97 tys. zł to 31 tys. zł. O tyle mniej podatków odprowadzimy przez te dwie dekady oszczędzania. Po osiągnięciu 65. roku życia, przy wycofywaniu pieniędzy zgromadzonych w IKZE, będziemy musieli zapłacić 10 proc. podatku od zgromadzonej kwoty. W naszym przykładzie to 10 proc. z 97 tys. zł czyli 9,7 tys. zł. Od 31 tys. zł odejmujemy 9,7 tys. zł i otrzymujemy ponad 21 tys. zł – to czysty zysk z tytułu samego odkładania pieniędzy w IKZE. W przykładzie pominęliśmy bowiem stopę zwrotu z inwestycji, która może być wyższa lub niższa, w zależności od tego, na jaką strategię inwestycyjną się zdecydujemy.
Samo konsekwentne wpłacanie na IKZE, niezależnie od tego, na jaki rodzaj inwestycji tę „czapkę” nałożymy – fundusz inwestycyjny, obligacje skarbowe, akcje w biurze maklerskim - w 20 lat może zagwarantować stopę zwrotu rzędu 24 proc. (21 tys. zł, czyli podatkowy zysk, dzielimy przez to, co odłożyliśmy – 97 tys. zł pomniejszone o 10 proc. podatku).
Drugim rodzajem konta emerytalnego jest indywidualne konto emerytalne (IKE), które posiada wyższy limit rocznych wpłat (12,165 tys. zł w 2016 r.), ale nie daje bieżących korzyści podatkowych. Pojawiają się one dopiero przy wypłacaniu oszczędności z konta, po 65. roku życia. Nie płacimy wtedy podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatku Belki) od stopy zwrotu wypracowanej przez nasze oszczędności. Podatku od zysków kapitałowych nie płaci się też wycofując pieniądze z IKZE pod warunkiem osiągnięcia 65. roku życia.
Jeżeli kapitał gromadzony w IKZE będziemy potrzebowali wcześniej niż na starość, będziemy musieli zapłacić zarówno podatek dochodowy według skali podatkowej jak i podatek od zysków kapitałowych. W przypadku IKE – tylko ten drugi. Odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące IKE i IKZE znajdziesz pod tym linkiem.
Tak, jak możemy być pewni kolejnych zmian w systemie emerytalnym, tak niestety nie mamy pewności, że nie obejmą one również IKZE i IKE. Na szczęście w demokratycznym państwie prawo nie działa wstecz – to, co zdążymy zaoszczędzić i zarobić dzięki ulgom podatkowym, dopóki konta emerytalne działają na obecnych warunkach – to nasze.
Jak dokładnie zainwestować oszczędności w IKZE i IKE, żeby oprócz korzyści podatkowych, osiągnąć jak najwyższy zysk? O tym napiszemy już niedługo.