Pierwszy kwartał nagrodził inwestorów, którzy nie wystraszyli się czerwieni na parkietach w końcówce ubiegłego roku. Globalny rynek akcji, mierzony indeksem MSCI AC World, wzrósł o blisko 12 proc., amerykański S&P500 o 13 proc. (najlepszy kwartał od 2009 roku), a niemiecki DAX o 9 proc. Najważniejsze polskie indeksy również dały zarobić, przy czym dużo wdzięczniejsze były małe spółki - sWIG80 wzrósł o prawie 13 proc., podczas gdy giganci wchodzący w skład WIG20 wygenerowali ledwie 1,6 proc. Maluchom pomogła m.in. zapowiedz kolejnych transferów społecznych w postaci 500+ na pierwsze dziecko oraz dodatkowej emerytury, co wesprze konsumpcję. Z kolei największym ciążyło zamieszanie wokół cen energii. Wszystkim spółkom pomaga natomiast rosnąca świadomość potencjalnego wzmożonego popytu na akcje ze strony instytucji zarządzających funduszami w ramach Pracowniczych Planów Kapitałowych.
Jastrzębie odleciały
Największe banki centralne również nie szczędziły paliwa dla wzrostów akcji. EBC zapowiedział kolejną serię długoterminowych pożyczek dla banków w celu pobudzenia akcji kredytowej i zapewnił, że będzie stosował narzędzia, które pozwolą ograniczyć negatywny wpływ niskich stóp procentowych na dochodowość banków. Fed wycofał się z zapowiadanych na 2019 rok podwyżek stóp, a w jego szeregi wstąpił nowy bardzo gołębi członek nominowany przez prezydenta Trumpa. Dodatkowo zapowiedziano złagodzenie innego narzędzia normalizacji polityki pieniężnej czyli tzw. redukcji bilansu. Tym samym rynki dostały od Fedu więcej niż oczekiwały, co przełożyło się m.in. na chwilowy spadek rentowności dziesięcioletnich obligacji amerykańskich poniżej poziomu oprocentowania trzymiesięcznych bonów skarbowych.
Nie taka inwersja straszna
To rzadko spotykane zjawisko okupowało nagłówki dłużej niż trwało, a przypisywane mu znaczenie jako zapowiedzi rychłej recesji w USA na podstawie podobnych przypadków w przeszłości należy traktować z dużym dystansem. Choćby dlatego, że nigdy wcześniej inwestorzy nie byli tak mocno „zachęcani” do nabywania obligacji o długich terminach zapadalności, aby uzyskać jakiekolwiek dodatnie oprocentowanie z części dłużnej ich portfeli inwestycyjnych. To czynnik wpływający na wzrost cen (spadek rentowności) obligacji długoterminowych w przeciwieństwie do obligacji krótkoterminowych.
Cała naprzód?
Nie oznacza to jednak wcale, że główne gospodarki świata są w świetnej kondycji, a rynki akcji mogą tylko kontynuować dobrą passę z pierwszego kwartału. Czynnikami ryzyka są choćby brytyjsko-unijny węzeł gordyjski, czy trudna relacja prezydentów USA i Chin, a akcyjnym rekordzistom należy się przynajmniej kosmetyczna korekta. W efekcie bezpieczna część portfela może okazać się w krótkim horyzoncie tą lepszą, nawet jeśli wygeneruje symboliczne zyski. Zachęcamy jednak do obrania dłuższej perspektywy, w której niekończące się pasmo zagadek o stan gospodarek czy politykę monetarną traci na znaczeniu, a cały wysiłek sprowadza się do zbudowania portfela z kilku funduszy (akcyjnych, obligacyjnych, surowcowych) we właściwych proporcjach lub wyboru właściwego funduszu mieszanego.